Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi roofoos z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 8694.40 kilometrów w tym 1429.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2400 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy roofoos.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

z2013

Dystans całkowity:485.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:14:56
Średnia prędkość:32.48 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:53.89 km i 1h 39m
Więcej statystyk
  • DST 57.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 33.20km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap XIII

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 0

Wczoraj było "piwko pożegnalne" kumpli...
W zasadzie nie trzeba by nic dodawać poza kultowym tekstem Bomby "poproszę sześćdziesiąt piw na miejscu"

Wstaję rano, kaca nie ma. No ale nie widziałem jeszcze pijanego mającego kaca :)
Decyzja jednak zapada i frunie gołąb z wiadomością do Exara - 10:30 u Ciebie.

W trakcie dojazdóweczki... do zioma zaczyna mnie telepać zimno. Ocho, myślę sobie, zaczyna mnie puszczać :/ A na to są tylko 2 lekarstwa - szybka śmierć lub 2x50ml 40% syropu. Obie opcje odpadają. Na szczęście Exar wychodzi i też nie zrzuca od razu koszula z przegrzania.

Docieramy na miejsce. Procedury administracyjne: siku, lista, słitfocia i jadziem. Pierwsza górka, idę zacnie. Jakoś ciasno kurcze w tym peletonie, oglądam się czy mam miejsce żeby zmienić stronę, a tu się okazuje, że jadę z 1szą grupą. Reszta odpadła. Józek sprawnie, ale odpadamy w kilka osób. Niebawem ścigamy jeszcze jednego, a jeszcze dalszym niebawem wszyscy mi odjeżdżają. No, czuję "w nogach" środę :)) Ale bez żalu - chwilę lecę sam. Na drugim Kwasowcu dochodzi mnie ekipa Exara. Jedziemy, a w zasadzie oni jadą a ja wiszę jak paproch na końcu stawki. Rozgniewało to nawet pyskatego ale akurat na jego żale mam wyjebane. Krótko załatwiam sprawę. Przy powrocie na wysokości Józka chłopaki mnie urywają na kilkanaście metrów. Walczę. Długo różnica nie przekracza 20-30m ale w końcu pękam. Ten jebany wiatr mnie wykańcza. Chłopaki dospawali jeszcze ekype Miszcza i za kilkanaście minut podzielili łupy na kresce.

No nie był to mój dzień. Marny stałem na kresce, a dotelepałem się w tragicznym stanie. Zmęczyłem się conajmniej jakbym ze 3 pętle z liderem zrobił :DDD Niemniej decyzja była prawidłowo podjęta - fun był niesamowity a radocha na kresce ogromna (aczkolwiek na starcie następnej edycji stanę... po prostu trzeźwy :D)

PS: Jakby wrażeń było mało - aparat się zepsuł podobno i nie będę miał słitfoci z heroicznego finiszu... Z tego tez nie płaczę - pewnie i tak byłaby ostra jak fota z Ballanem ;P


Kategoria z2013


  • DST 57.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 33.86km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap XII

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 0

Co można robić w nd?
Ścignąć się - jeśli w kalendarzu "dzień świąteczny - szosomannia" :)

Na starcie liczne grono wzorków z Grodziska. Podbija też lokales Radoslav i od razu wyskakuje "atakujemy 1:35"? Nie zastanawiam się długo - Tak!
Pogoda podaje - wieje jak cholera. Może rzeczywiście pizga jak jest Exar - w ub. miesiącu gdy wykręcałem życiówkę - niosło pięknie, a jego nie było ;P

Prezes odczytuje listę i ruszamy. Niespecjalnie dziś pamiętam jak to się wszystko działo. Pierwsze kółeczko udało mi się objechać z peletonem. Dziwnie jechali - zawsze są skoki ale tego dnia jakoś na początku niemrawo - długie przerwy, a później wszyscy na wariata. Czasem miałem wrażenie, że Ci co szarpali to nie tyle przestali cisnąć w oprór co nawet hamowali - prędkość momentami spadała do 24-25km/h

Niemniej nie uchroniło mnie to przed problemami już przy wjeździe do lasku na Franciszkanach. Tam jeszcze bez problemów podciągnąłem ale Kwasowcu - wiaterek i jak szarpnęli - nie dojechałem. A jak już jest 20-30m to generalnie trzeba się pogodzić z własnym towarzystwem.

Do Józefatowa samotnie, mały kryzysik ale czekając na chłopaka z wzorków, deczko odpocząłem, a później lecieliśmy we dwóch.
I tak do samego końca, a nawet jeszcze odpadłem na kolejnym Kwasowcu - młodzik opykał mnie bez problemów. Pogoń nas nie dojechała i z czasem 1:40:59 zameldowałem się na kreseczce ;)

Dokladnie 10min wcześniej zameldował się na bazie Radoslav. No ma chłopak nogę w tym roku - Gratulacje!


Kategoria z2013


  • DST 56.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 35.37km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap XI

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 2

Adrenalina!!
Tyle byłem w stanie powiedzieć na mecie :)

Ale od początku. Dziś bez Exara - relaksuje kopytko. Podjeżdżam sobie na kreskę. Jakoś mało osób ale jeszcze 10min do odczytania listy. Gorąco jak jasna cholera ale litościwie słońce chowa się za chmury.
Jak na komendę, wszyscy się zjechali, patrze po znajomych gębach co to zwykle z nimi szosuję - zameldowani. Lista odczytana, ruszamy.

Tempo mocne od samego początku. Jadę dobrze, blisko początku stawki. Trochę z obawami bo ostatni trening musiałem zluzować - jakoś mocy brakowało a do tego pompę dostałem w Strobowie...

Enyłej - wskakujemy na Kwasowiec. Pierwsza część - luźno. Na wypłaszczeniu szarpnięcie, trzymam się i w mocnym tempie (41km/h) wskakujemy na drugą część. Nadal się trzymam. Zakręcamy i tniemy na mały kwasowiec - wjeżdżam znów z najlepszymi, na zjeździe rozpędzając nirone do 61km/h. Jestem w szoku a w nogawie pół kilo kitu, bo ten peleton jedzie "trochę" inaczej niż ten "mój". Grzecznie trzymam się pod koneic tej stawki i staram się nie dać urwać, przekonany, że koniec wspólnej jazdy będzie na Józku.

Jakież było moje zdziwienie jak wjechaliśmy razem. Oczywiście najtrudniej nie było pod górkę tylko jak zwykle na tym cholernym wypłaszczeniu, kiedy człowiek umiera, stanąłby, piwko sieknął, a ta banda wtedy rozpędza grupę do jakiś abstrakcyjnych prędkości. Na Strobowie tez nie odpadłem i z tą ekipą zameldowałem się na kresce na Franciszkanach. Średnia z pierwszej peli sprawdzona na zjeździe za kreską Kwasowca to 38,7km/h

Zaczynamy drugą pętlę. Wskakujemy na Kwasowiec, pogadałem chwilkę z Mareckim, ciesząc się jak dziecko, że tyle wytrzymałem. No i znów - wypłaszczenie i bomba. Tracimy w kilka osób 2..3..4...5m i finito la komedyja. Już nie dospawaliśmy, była taka torpeda, że z górki już nie byłem w stanie dokręcić. No, wszak trzeba znać miejsce w szeregu. Formujemy kilkuosobową ekipę i lecimy drugą pętlę.

Wychodzę trochę na zmiany, ale tempo już znacznie spadło. Pod koniec macanko ale tempo nadal przyzwoite Na Kwasowcu po raz trzeci, już ewidentnie brakuje mi nogi, a na ostatnim kawałku to już nie widzę gdzie jadę. Autentycznie - nawet nie zauważyłem, że przede mną 15-20m zmieniła się kolejność gości :)))

Z grupki wpadłem przedostatni z czasem 1:35:10.

Życiówka!! Jestem mega zdziwiony ale niezwykle szczęśliwy. W ub. roku marzyłem, żeby choć raz skończyć jedną pętlę z tymi wariatami. Teraz... apetyt rośnie w miarę jedzenia - znacie to nie? ]:->

PS: Utarło się, że pętla ma 56km ale ona ma tak naprawdę prawie 57 ;P


Kategoria z2013


  • DST 56.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 33.27km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap X

Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 0

Extra pogoda. Od ostatniego startu trochę km przejechane. Byłem pełen optymizmu. Cel: pokonanie spokojnie bariery 1:50 czyli brak odcięcia na trasie.

Po starcie peletonik rozrywa się na pierwszym podjeździe. Wszystkie znajome gęby w zasięgu wzroku. Na końcu podjazdu ruszam mocniej, a przy okazji formuje się fajna grupka. Ciśniemy. Daję dużo dość mocnych zmian z jednym młodym człowiekiem z Łowicza mimo to, jedzie mi się naprawdę dobrze. Mam wrażenie, że tempo słabe. Średnia z 1ego kółka prawie 35km/h więc łba nie urywa ale na moje ostatnie wybryki to sporo. Niemniej rzucam do zioma, że jak mi cukru nie braknie to będę bardzo zadowolony i czekam na rozwój wydarzeń na Józku. Plan nie do końca udany bo po pierwsze tempo skoczyło, a po drugie rzuciłem się na koło pewnego jegomościa na Józku no ale tylko do połowy. Brakło. I pojechali w czwórkę. Złapałem trochę oddech na Strobowie decydując się na mocne szarpnięcie ale sam nie miałem szans pod wiatr. Grupka się zjechała i już do ostatniego podjazdu razem.

Tam zaatakowałem raz sprawdzając czy ktoś ruszył. Ruszyli wszyscy więc odpuściłem bo wiedziałem że takiego dystansu na maxie nie przelecę. Kilkaset metrów macanka i poprawiam. Tym razem ruszam już praktycznie tylko z Mistrzem Świata :D Oglądam się do tyłu- reszta została. Chciałem jeszcze powalczyć ale i tym razem zabrakło nogi. Niemniej tyle przegrać z Mistrzem to jak wygrać :D

Było klawo.


Kategoria z2013


  • DST 56.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 28.72km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap VIII

Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 0

Etap miesiąc wcześniej odwołany. Na wyścigu ŻTC umiera człowiek. Niesamowity pech :(
U mnie nowy standard. Ostatni raz na rowerze - w Boże Ciało miesiąc wcześniej. 47km coś w tempie 23km/h.
Na rozpacz nie ma czasu bo lista odczytana i trzeba pedałować.
Pierwsza pętla całkiem ok. Tempo mocne i jedzie mi się jakoś dziwnie ok. Znaczy nogi bolą jak cholera ale płuca, głowa - pierwsza klasa. Myślę sobie, nie będę się udzielał z przodu to dojadę - uczciwie nie zabierając nikomu punktów (czyli w sumie jadę "na świadka").
Niestety nim zaczęła się druga pętla, gdzieś przed zjazdem w lasek na Franciszkanach, odcina mi prąd. W ręku banan - niewiadomo po co wyjęty zamiast dociskać. Chwila dezorientacji - wszak problem rangi MEGA WAŻNY - jeść or not jeść...
Grupka odjeżdża i już sie nie widzimy. Ja za chwilę postanawiam zjeść banana bo nogi odcieło mi na amen. Na podjeździe pod Kwasowiec dostaję motywkę "już półtorej minuty do grupki" więc jedzie się od razu znacznie lepiej. Rzecz jasna nawet ich już nie widzę.
Józefatów na drugiej pętli pokonuję z zawrotną prędkością najpierw 14km/h a później szarpiąc, łatwiejszy fragment - 12km/h
Mija mnie dwóch gości, siadam im na koło - do górek Strobowskich- tam ostatecznie urywa mi nogi (tak wtedy myślałem - bo skoro kręcę ile sił, a nie jadę to oznaczać coś to musi)
Po tym, jak objechali mnie wszyscy, dojeżdżam w końcu do mety. Wszyscy w domu tylko Exar się zlitował i marznie (bo znów wiosna taka, że lepiej wziać kurtkę puchową i rękawice z czapą)
Czasorozpierdalacz - to mogłaby byc moja ksywka tego dnia.

Kiedyś miałem takie hasło "aaaa, jakoś to będzie, ostatni nie przyjadę".
Od 30.06.2013 NIGDY GO JUŻ NIE WYPOWIEM.


Kategoria z2013


  • DST 56.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 32.00km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap VII

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 0

Etap bez historii. Ciężko, walka z wiatrakami jak tydzień wcześniej. Na kresce identyczna historia - chłopacy z "mojej" grupki, odjeżdżają na ostatnim podjeździe tylko może trochę wcześniej. Forma mistrzowska to ich puszczam. Później ze 2 zwycięstwa i tak ich pozamiatam w generalce :D
A tak na poważnie - zaczynam się martwić o swoją formę. Wszystko siadło. Bania nie pracuje, noga nie pracuje, serducho bije, ale ...


Kategoria z2013


  • DST 56.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 32.31km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap VI

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 0

Wiadomo po co startuję. Jadę sprawdzić czy "to ostatnio" to był przypadek, czy reguła.
2 wyścigi odpuszczone, ze 2 treningi zrobione. Lecimy.
Walczę znów od Strobowa ze skurczami ale dojeżdżam z grupką do mety. No, bedąc sprawiedliwym, odcinają mnie nogi na ostatnim podjeździe, 100m od kreski ale jest ok. Jestem w stanie jeździć, a to miałem zdiagnozować.


Kategoria z2013


  • DST 35.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 35.00km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap III

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 0

Jeden z "lepszych" moich występów.
Podjeżdżamy do miasteczka wyścigowego autem, bo aura tego dnia pozostawia wiele do życzenia. Niby ciepło, ale zimno. Niby mokro ale sucho. Niby wiosna a jednak zima...
Lista odczytana, startujemy!
Pierwsze koło to niezła bomba. Średnia powyżej 35km/h co jak na moją formę - zabójcza! Cały czas czuję się jakoś dziwnie... Ale o dziwo też- trzymam się, daję zmiany... Nawet łykamy Zajączka, który też formą odstaje nie w tą stronę co by pewnie chciał.
Druga pętla. Podjeżdżamy na Kwasowiec i zaczyna się. Boli bania, żołądek coś muli, jakoś mi się zimno zrobiło i tak niepewnie na rowerze się poczułem jakbym strzelił piwko, albo nawet pięć. Jeszcze mały Kwasowiec, ekipa pojechała, a ja grzecznie do rowu i oddałem co miałem. Doszedłem do siebie ale nie byłem w stanie już pedałować. Ledwie dotelepałem się do auta - Bogu dziękować, że je wtedy wziąłem (aczkowliek jakbym chciał być złośliwy to bym powiedział, że ta kupa złomu pecha mi przyniosłą właśnie) :D

Jakby nie było - w standingsach jasno stoi DNF. A to trochę boli...


Kategoria z2013


  • DST 56.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 30.55km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap I

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 0

Na pierwszy etap nie mogłem się doczekać. Całą zimę przebierałem nogami. Noga nie zbudowana - półroczna zima mnie pokonała. Ręka zresztą też w dupowatym stanie po awariach łokci na siłowni. Cóż - taka karma. Niemniej na kresce się melduję. W nodze jakieś 100km w tym roku jest, ilość treningów z łątwością można porachować na palcach jednej ręki żołnierza - szczęściarza, któremu przy odpalaniu wybuchł granat, ale nie pękam - będzie dobrze. Czuję to, WIEM TO :)
Pogoda tego dnia była łaskawa - nie zasypało nas śniegiem.
Pierwsza runda szybka, dla mnie szybka. Trzymam się z dwoma żyrardowiakami: Jolą i jeszcze jednym gościem.



Druga runda od Strobowa trochę macanko- szczęśliwie bo już mnie skurcze łapały. Na Kwasowiec zajeżdżam razem z Jolą, oddając jej honorowo jeden punkt.



Już wtedy wiedziałem, że nie będzie on decydujący w walce o czempionat.
Objeżdżam Exara, a w naszych "pojedynkach" jakoś tak się utarło, że kto pierwszy wyścig wygrywa w sezonie... już póxniej nic nie wygrywa. Słowo, że tak jest! :)


Kategoria z2013