Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi roofoos z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 8694.40 kilometrów w tym 1429.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2400 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy roofoos.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:466.00 km (w terenie 120.00 km; 25.75%)
Czas w ruchu:18:49
Średnia prędkość:24.77 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:159 (81 %)
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:46.60 km i 1h 52m
Więcej statystyk
  • DST 53.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.39km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

skce - sochaczew - skce

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 0

tempo równomierne, średnio


Kategoria t2012


  • DST 63.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 21.36km/h
  • Sprzęt A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

PB2012 - Sochaczew

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 1

No i przyszedł wreszcie czas, na 1szy start roofoosa w tym sezonie. Dłuuugo się wiara musiała wykazywać cierpliwością - ale co począć? Taka karma...

Tym razem upośledzony w zmysł wzroku los rzucił nas do Sochaczewa. PolandBike. Debiut. Jako, że to za miedzą, można spokojnie się wysp(r)ać, pojeść, spakować i podbić do biura zawodów, nim jeszcze pierwsze śledzie namiotu-bazy dziabną glebę. No i zgubić pulsaka można, a co? W końcu te 3h trzeba jakoś mądrze zagospodarować nie??

Strzeliło jak z bicza i już musielismy meldować się w sektorach. Tym razem na dzień dobry - zaszczytny 6ty. Qrwa - OSTATNI czyli w tym cyklu. Spooooko, nie z takich tyłów się wygrywało...

Wszystko pięknie ale kiedy tak stoimy i mimowolnie przysłuchujemy się problemom urastającym do rangi kataklizmu, ja informuję swego amigo, że plan "nie napierdalać do odcięcia od startu" nie zostanie dziś wdrożony - wrzucam blat i znikam bo mam dość tego towarzystwa.

Tak też robimy. Nim animator skończy słowo "start" my już jesteśmy gdzieś koło Roztoki... Nooooo, może nieco bliżej. Całkiem bliżej. W kazdym razie, asfalcik i realizujemy plan B, który zawsze staje się planem A - naqrwiamy ile fabryka dała - także jak wskakujemy po 6-7kmach na 1szą tego dnia szutruweczkę, licznik pokazuje 36km/h i magiczny znak "-" - znaczy słabo jedziesz roofoos - poniżej
średniej!!
Qrwa, zaciągnąłem się nieco - Yap! - w powietrzu zalatywało trupem....
Ale znów - czy to 1szy raz??

Na początek szuterek i ... wreszcie upragniony pioch. Lecę za Exarem, wszystko pięknie i nagle jeden z tych "asfaltowych niedoścignionych" stanął przed trudnym wyborem - wyjebac sie na lewą stronę, czy tez na prawą? Wybrał moją - chyba mu podpowiedziało moje "prawa wolna" - więc koncertowo pierdolnął, a ja w niego. Wycedziłem tylko ciche "kuuuurwaaaaa" i przez głowę mignęła mi tylko myśl "trzeba było jechac jeszcze szybciej po asfalcie - może by cię nie odcieło na górce co ma 2 metry wysokości".
Ale jak wspomniałem - tylko mignęła, bo tu piochu tyle, ziom spierdziela, maszynę w garści, siebie do piooonu i gonimy. Na początku z buta, ale za kilka minut siedzę już na kole. Tym właściwym.
I tak dobre 30km.
Nie miałem pojęcia jak rozłożyć siły, bo jeszcze w takim wypadzie nie brałem w tym roku udziału. Pomyślałem, że polecę tak jak grupki podają i tak jak dam radę. Dłuższy czas Exar dyktował tempo, a poniewaz mi pasiło to tak sobie podziwiałem jak pracuje Brain. (Nie mój...)
Powiem więcej, chyba potrafię "zasymulować" już każde zachowanie tylnego koła Epica, na kazdej przeszkodzie :)))) Luuuubię to diabelstwo ]:->
I tak sobie turlamy koła.
Na 1ym bufecie chwytam iso. Pic sie chce, w bidonie pluska - znaczy wysychają zapasy. Wrzucam do kiermany, bo technika nie pozwala w tym miejscu puścić jedną ręką kiery... Nie cieszy to ale - życie. Lecę dalej czekając na bardziej sprzyjające warunki. Niestety te nie nadchodzą, za to iso odchodzi - z kiermany ch** wie gdzie. Popiłem :(( Od razu mi się jakoś rześko zrobiło - nie ma to jak dobry stuff :D

Wysysam to co osadziło sie na ściankach bidonu od wewnątrz i naginam dalej za Exarem. Przy nawrocie w Roztoce wychodze na szpicę. Szpiker zapowiedział, że to Karpaty Mazowsza. Pierdolił głupoty. Ale pagórki zacne. No i obsypane piochem jeszcze zacniej. 1szy z buta, żeby nie było, że nie doceniam :)) następne w siodle. Jest nas kilka osób, zerkam do tyłu - trzymają się. Na podjazdach deczko podkręcam - zostają minimalnie, ale na zjazdach łapę oddech, a oni dochodzą. Generalnie strasznie mnie jara ten odcinek. Do tego stopnia, że zapominam na którymś zakręcie odbić w lewo i przecinam prosto :)))) Ale szybko wracam, a jeszcze szybciej zamulam w piachu. Kilka meterków z bucika - nikomu nie zaszodzi. To już ostatnie tego dnia.
I jedziemy.

Na ok 46tym kilometrze idzie fajny pociąg. Exar, ma coś takiego, że lubi od razu się złapać. Ja w zasadzie też, ale jakoś bardziej na szosie. Skaczemy, a za kilka chwil mojemu przyjacielowi odcina prąd. Te pocągi w mtb to takie zdradliwe. Bo tempo mniejsze ale pary idzie w to od groma. Jak się ma dobrą technikę to można z tyłu odsapnąc, ale jak jesteś ujechany solidnie to może być odwrotnie bo jazda na kole po dziurach wymaga jeszcze większego skupienia. No i dobra, trochę uspokoilismy, trochę pogadaliśmy, deczko go podholowałem i dolecieliśmy do 2ego bufetu. Tam przystań, zatankowałem pod korek, bo nie było już NIC i śmigamy dalej. Trochę mi gringo podupada na trudniejszych odcinkach ale czekam - dziś zwycięstwo nie jest ważne - dziś jest team spirit - jak sie tyle wlekliśmy razem to jakoś dotelepiemy się razem. Nawet w pewnym momencie gringo skacze do przodu - podoba mi się to - walczy, ale na rekord to i tak już nie idziemy :D
Wpadamy na stadion, ostatnia prosta, dochodzimy jeszcze jakiegoś słabo finiszującego, krzesam w zioma ostatnie tchnienie - łykamy pacjenta i meldujemy sie na kresce. Exar wjeżdża jak król - z doborową obstawą po lewicy :))

Było MEGA klawo.
Niestety trening z dupy więc były i skurcze i chwile słabości ale jakoś przewalczone.
Gdybym lżej nieco pojechał odcinek między 6-30km to myślę, że mógłbym złamac te i tak średnie 2h50min.
Ale to następnym razem... w Zagnańsku bodajże... ]:->

Dzięki Amigo za wspólną masakrę!!

A później już tylko od eR do E do eL do A do Ka do eS...


Kategoria z2012


  • DST 30.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 22.50km/h
  • Sprzęt A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

bpk

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 0


Kategoria t2012


  • DST 11.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 22.76km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Sprzęt A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

cisza przed burzą

Środa, 20 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 0

skok do bpk, w planach godzinka włuczęgi. niente - ucieczka przed burzą.


Kategoria t2012


  • DST 35.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 27.27km/h
  • HRmax 186
  • HRavg 159 ( 81%)
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

szoska

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 16.06.2012 | Komentarze 0

2/49/26
tempówka 20(x1): hravg163
dalej do końca poniżej progu :)
jeszcze dziś nie jest źle, tetno "wchodzi" i nieznacznie wolniej spada
zobaczymy jutro :)


Kategoria t2012


  • DST 41.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 26.45km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • HRmax 189 ( 96%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Sprzęt A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

wieczorna szoska

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 16.06.2012 | Komentarze 0

15/58/20
tempówki 3x10(x5)


Kategoria t2012


  • DST 60.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 20.69km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Sprzęt A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Prosto!"

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 2

Prosto! To słowo chyba dziś najczęściej padało z moich ust :)
Generalnie przez łąki przez pola... jak najmniej po szosie - przez Poligon (toż to jak miejscowość na mapie rowerzysty ;)) na Łyszkowice, Lipce i do chaty, a w międzyczasie Płyćwie i inne kozie wólki. O skłazmi Kozie Wólki...

Było elegansio! Trochę dużo piachu, a ja niestety jakoś nie umiem po tym śmigać. Pierwszy - zamuliłem, tętno skoczyło ale przemieliłem. Gringo poleciał niczym mr dżizas po wodzie... Drugiej plaży już nie dałem rady, dobrze, że dałem radę się na czas wypiąć... z pedałka - też sukces :)) Kolega na szczęście poczekał kilkadziesiąt metrów dalej aż roofoos grzecznie zapakuje zad na rumaka i dokręci do wycieczki. SPAZ.
Moja słabość techniczna namber łan :] Poćwiczymy ]:->
Mam trochę zbędnego piochu przed domem to się sypnie i będzie :)

Straszny lampion na dworze - się wysuszyłem, nie powiem.
Trochę się też "podjechałem". Coś w tej nodze jest, ale na tę z 2011 trzeba cierpliwie pracować bo jeszcze brakuje. Tyle, że jakoś motto przewodnie w tym roku to"chillout" - obadamy ;P

No i znów zaczynam odliczanie... do następnego wyskoku :>

28/94/52


Kategoria t2012


  • DST 69.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 27.97km/h
  • HRmax 181 ( 93%)
  • HRavg 151 ( 78%)
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

szoska

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

18/116/14 (143-162)


Kategoria t2012


  • DST 30.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 23.68km/h
  • Sprzęt A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

wieczorkiem

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

ride for fun


Kategoria t2012


  • DST 74.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 27.24km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

szoska

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 0

tlenóweczka z małymi wyjątkami


Kategoria t2012