Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi roofoos z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 8694.40 kilometrów w tym 1429.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2400 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy roofoos.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:112.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:16
Średnia prędkość:34.29 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:56.00 km i 1h 38m
Więcej statystyk
  • DST 56.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 35.37km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap XI

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 2

Adrenalina!!
Tyle byłem w stanie powiedzieć na mecie :)

Ale od początku. Dziś bez Exara - relaksuje kopytko. Podjeżdżam sobie na kreskę. Jakoś mało osób ale jeszcze 10min do odczytania listy. Gorąco jak jasna cholera ale litościwie słońce chowa się za chmury.
Jak na komendę, wszyscy się zjechali, patrze po znajomych gębach co to zwykle z nimi szosuję - zameldowani. Lista odczytana, ruszamy.

Tempo mocne od samego początku. Jadę dobrze, blisko początku stawki. Trochę z obawami bo ostatni trening musiałem zluzować - jakoś mocy brakowało a do tego pompę dostałem w Strobowie...

Enyłej - wskakujemy na Kwasowiec. Pierwsza część - luźno. Na wypłaszczeniu szarpnięcie, trzymam się i w mocnym tempie (41km/h) wskakujemy na drugą część. Nadal się trzymam. Zakręcamy i tniemy na mały kwasowiec - wjeżdżam znów z najlepszymi, na zjeździe rozpędzając nirone do 61km/h. Jestem w szoku a w nogawie pół kilo kitu, bo ten peleton jedzie "trochę" inaczej niż ten "mój". Grzecznie trzymam się pod koneic tej stawki i staram się nie dać urwać, przekonany, że koniec wspólnej jazdy będzie na Józku.

Jakież było moje zdziwienie jak wjechaliśmy razem. Oczywiście najtrudniej nie było pod górkę tylko jak zwykle na tym cholernym wypłaszczeniu, kiedy człowiek umiera, stanąłby, piwko sieknął, a ta banda wtedy rozpędza grupę do jakiś abstrakcyjnych prędkości. Na Strobowie tez nie odpadłem i z tą ekipą zameldowałem się na kresce na Franciszkanach. Średnia z pierwszej peli sprawdzona na zjeździe za kreską Kwasowca to 38,7km/h

Zaczynamy drugą pętlę. Wskakujemy na Kwasowiec, pogadałem chwilkę z Mareckim, ciesząc się jak dziecko, że tyle wytrzymałem. No i znów - wypłaszczenie i bomba. Tracimy w kilka osób 2..3..4...5m i finito la komedyja. Już nie dospawaliśmy, była taka torpeda, że z górki już nie byłem w stanie dokręcić. No, wszak trzeba znać miejsce w szeregu. Formujemy kilkuosobową ekipę i lecimy drugą pętlę.

Wychodzę trochę na zmiany, ale tempo już znacznie spadło. Pod koniec macanko ale tempo nadal przyzwoite Na Kwasowcu po raz trzeci, już ewidentnie brakuje mi nogi, a na ostatnim kawałku to już nie widzę gdzie jadę. Autentycznie - nawet nie zauważyłem, że przede mną 15-20m zmieniła się kolejność gości :)))

Z grupki wpadłem przedostatni z czasem 1:35:10.

Życiówka!! Jestem mega zdziwiony ale niezwykle szczęśliwy. W ub. roku marzyłem, żeby choć raz skończyć jedną pętlę z tymi wariatami. Teraz... apetyt rośnie w miarę jedzenia - znacie to nie? ]:->

PS: Utarło się, że pętla ma 56km ale ona ma tak naprawdę prawie 57 ;P


Kategoria z2013


  • DST 56.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 33.27km/h
  • Sprzęt ViaNirone
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosomannia - etap X

Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 0

Extra pogoda. Od ostatniego startu trochę km przejechane. Byłem pełen optymizmu. Cel: pokonanie spokojnie bariery 1:50 czyli brak odcięcia na trasie.

Po starcie peletonik rozrywa się na pierwszym podjeździe. Wszystkie znajome gęby w zasięgu wzroku. Na końcu podjazdu ruszam mocniej, a przy okazji formuje się fajna grupka. Ciśniemy. Daję dużo dość mocnych zmian z jednym młodym człowiekiem z Łowicza mimo to, jedzie mi się naprawdę dobrze. Mam wrażenie, że tempo słabe. Średnia z 1ego kółka prawie 35km/h więc łba nie urywa ale na moje ostatnie wybryki to sporo. Niemniej rzucam do zioma, że jak mi cukru nie braknie to będę bardzo zadowolony i czekam na rozwój wydarzeń na Józku. Plan nie do końca udany bo po pierwsze tempo skoczyło, a po drugie rzuciłem się na koło pewnego jegomościa na Józku no ale tylko do połowy. Brakło. I pojechali w czwórkę. Złapałem trochę oddech na Strobowie decydując się na mocne szarpnięcie ale sam nie miałem szans pod wiatr. Grupka się zjechała i już do ostatniego podjazdu razem.

Tam zaatakowałem raz sprawdzając czy ktoś ruszył. Ruszyli wszyscy więc odpuściłem bo wiedziałem że takiego dystansu na maxie nie przelecę. Kilkaset metrów macanka i poprawiam. Tym razem ruszam już praktycznie tylko z Mistrzem Świata :D Oglądam się do tyłu- reszta została. Chciałem jeszcze powalczyć ale i tym razem zabrakło nogi. Niemniej tyle przegrać z Mistrzem to jak wygrać :D

Było klawo.


Kategoria z2013