Info
Ten blog rowerowy prowadzi roofoos z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 8694.40 kilometrów w tym 1429.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.81 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 2400 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Sierpień2 - 0
- 2013, Lipiec2 - 2
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2012, Wrzesień2 - 1
- 2012, Sierpień8 - 0
- 2012, Lipiec12 - 2
- 2012, Czerwiec10 - 3
- 2012, Maj7 - 6
- 2012, Kwiecień7 - 10
- 2012, Marzec11 - 2
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Grudzień2 - 0
- 2011, Listopad3 - 0
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień8 - 2
- 2011, Sierpień7 - 22
- 2011, Lipiec6 - 28
- 2011, Czerwiec11 - 42
- 2011, Maj14 - 25
- 2011, Kwiecień11 - 12
- 2011, Marzec8 - 11
- 2011, Luty2 - 0
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Listopad13 - 0
- 2010, Październik6 - 0
- 2010, Wrzesień6 - 0
- 2010, Sierpień14 - 0
- 2010, Lipiec8 - 0
- 2010, Czerwiec9 - 0
- 2010, Maj8 - 0
- 2010, Kwiecień13 - 0
- 2010, Marzec14 - 0
- 2010, Luty5 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- DST 56.00km
- Czas 01:35
- VAVG 35.37km/h
- Sprzęt ViaNirone
- Aktywność Jazda na rowerze
Szosomannia - etap XI
Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 2
Adrenalina!!
Tyle byłem w stanie powiedzieć na mecie :)
Ale od początku. Dziś bez Exara - relaksuje kopytko. Podjeżdżam sobie na kreskę. Jakoś mało osób ale jeszcze 10min do odczytania listy. Gorąco jak jasna cholera ale litościwie słońce chowa się za chmury.
Jak na komendę, wszyscy się zjechali, patrze po znajomych gębach co to zwykle z nimi szosuję - zameldowani. Lista odczytana, ruszamy.
Tempo mocne od samego początku. Jadę dobrze, blisko początku stawki. Trochę z obawami bo ostatni trening musiałem zluzować - jakoś mocy brakowało a do tego pompę dostałem w Strobowie...
Enyłej - wskakujemy na Kwasowiec. Pierwsza część - luźno. Na wypłaszczeniu szarpnięcie, trzymam się i w mocnym tempie (41km/h) wskakujemy na drugą część. Nadal się trzymam. Zakręcamy i tniemy na mały kwasowiec - wjeżdżam znów z najlepszymi, na zjeździe rozpędzając nirone do 61km/h. Jestem w szoku a w nogawie pół kilo kitu, bo ten peleton jedzie "trochę" inaczej niż ten "mój". Grzecznie trzymam się pod koneic tej stawki i staram się nie dać urwać, przekonany, że koniec wspólnej jazdy będzie na Józku.
Jakież było moje zdziwienie jak wjechaliśmy razem. Oczywiście najtrudniej nie było pod górkę tylko jak zwykle na tym cholernym wypłaszczeniu, kiedy człowiek umiera, stanąłby, piwko sieknął, a ta banda wtedy rozpędza grupę do jakiś abstrakcyjnych prędkości. Na Strobowie tez nie odpadłem i z tą ekipą zameldowałem się na kresce na Franciszkanach. Średnia z pierwszej peli sprawdzona na zjeździe za kreską Kwasowca to 38,7km/h
Zaczynamy drugą pętlę. Wskakujemy na Kwasowiec, pogadałem chwilkę z Mareckim, ciesząc się jak dziecko, że tyle wytrzymałem. No i znów - wypłaszczenie i bomba. Tracimy w kilka osób 2..3..4...5m i finito la komedyja. Już nie dospawaliśmy, była taka torpeda, że z górki już nie byłem w stanie dokręcić. No, wszak trzeba znać miejsce w szeregu. Formujemy kilkuosobową ekipę i lecimy drugą pętlę.
Wychodzę trochę na zmiany, ale tempo już znacznie spadło. Pod koniec macanko ale tempo nadal przyzwoite Na Kwasowcu po raz trzeci, już ewidentnie brakuje mi nogi, a na ostatnim kawałku to już nie widzę gdzie jadę. Autentycznie - nawet nie zauważyłem, że przede mną 15-20m zmieniła się kolejność gości :)))
Z grupki wpadłem przedostatni z czasem 1:35:10.
Życiówka!! Jestem mega zdziwiony ale niezwykle szczęśliwy. W ub. roku marzyłem, żeby choć raz skończyć jedną pętlę z tymi wariatami. Teraz... apetyt rośnie w miarę jedzenia - znacie to nie? ]:->
PS: Utarło się, że pętla ma 56km ale ona ma tak naprawdę prawie 57 ;P